Firma
Bridgestone uważa, że miała przewagę nad konkurencją w Monako podczas tego weekendu i ukończyłaby wyścig na lepszych pozycjach niż piąta i ósma, gdyby wszystko poszło po jej myśli.
Próba wygrania Grand Prix Monako przez Bridgestone po raz pierwszy od 2001 roku natrafiła na poważną przeszkodę w sobotę wieczorem, gdy
Michael Schumacher otrzymał karę i został przesunięty na koniec stawki. Niemiec w kwalifikacjach na ostatnim okrążeniu "zaparkował" swój bolid na zakręcie Rascasse i uniemożliwił
Fernando Alonso ustanowienie najlepszego czasu.
W samym wyścigu
Mark Webber przejął pałeczkę Bridgestone w swoim bolidzie
Williams-Cosworth i zanosiło się na to, że stanie na podium, zanim awaria układu wydechowego wyeliminowała go z walki. Wówczas cała nadzieja spoczęła w rękach
Jarno Trullego, ale jego bolid także odmówił posłuszeństwa na trzy okrążenia przed metą. Ostatecznie to Michael okazał się najwyżej sklasyfikowanym kierowcą na oponach Bridgestone. Jego brat,
Ralf, był ósmy i zdobył ostatni punkt.
„Pomimo braku na podium reprezentanta zespołu jeżdżącego na naszych oponach, jestem bardzo dumny z tego weekendu. Nowe miękkie mieszanki opon na Grand Prix Monako spisywały się bardzo dobrze”, wyznał szef techniczny Bridgestone,
Hisao Suganuma.
Źródło: Crash.net