Gdyby Szumacher był Anglikiem Moss piał by z zachwytu. Wszysycy wiedzą ze angole nienawidzą Szumachera. Wogóle porównywanie kierowców jeżdżacych obecnie a tych z innej epoki jest śmieszne. Być moze taki Fangio jakby jeździł w najnowszym Ferrari wcale nie bylby taki dobry to smao sie tyczy Szumiego w np. srebrnej strzale z lat 50tych. Formułę 1 z lat 50-60 i tą obecnie łaczy chyba tylko nazwa.
GroM, 28.10.2006 15:01 | | |
Racja tamte bolidy to bardziej samochody i to byla totalnie inna epoka. F1 mozna porownywac maksymalnie z pare lat w tyl. Co roku jest inny regulamin itp. Fakt Moss ma racje co do sprawy usuwania przeciwnikow z toru, jezeli takie sytuacje Schumacherowi przydazylyby sie w latach 50 to odrazu bylby wyrzucony z F1, a obecnie ?
stig, 28.10.2006 16:00 | | |
GroM, 28.10.2006 17:05 | | |
To spytaj sie Mossa czemu porownuje Schumachera do Fangia.
Leon, 28.10.2006 18:16 | | |
Starsi ludzie są czasami zabawni , skąd on wie jakby było ? , prawdziwy cudak .
A czy Moss rywalizował z którymkolwiek z nich? :F
Trafne porównanie stiq. Nie mozna tez twierdzić, ze teraźniejsi kierowcy sa mniej odważni od tych dawniej. Nikt przeciez nie będzie rezygnował z nowoczesnych systemów bezpieczeństwa, zeby udowodnić Panu Moss, ze sa tak odwazni jak on, a kto wie, moze by sie znaleźli ;)
Wiecie dlaczego Moss ma wiele racji? Z tej prostej przyczyny, że za jego czasów błąd na torze zazwyczaj oznaczał bardzo poważny w skutkach wypadek - kalectwo lub śmierć. Ówcześni mistrzowie, tacy właśnie jak Moss czy Fangio, popełniali mniej błędów w ciągu całego sezonu, niż Schumacherowi i całej współczesnej reszcie trafią się w jednym wyścigu. Jeśli znacie choć trochę historię wyścigów, to wiecie, że to była jazda na limicie, a ten limit stanowił rzeczywistą granice między życiem i śmiercią. Oni jeździli z szalonymi prędkościami samochodami, do których dziś nikt nie chciałby nawet wsiąść. Korzystali z opon, których nie można porównać nawet ze współczesną oponą rowerową. I musieli to wszystko okiełznać. Ich limit przebiegał w zupełnie innym miejscu niż dzisiaj. Tak, moim zdaniem byli większymi mistrzami z tej prostej przyczyny, że musieli jeździć niemal perfekcyjnie, nie tylko by wygrać, ale by przeżyć. I nie o odwagę tu chodzi, a o prawdziwe umiejętności, których w razie potrzeby nie koryguje elektronika i nie ubezpiecza niemal niezniszczalny kokpit.
Bardzo dobrze napisane Aquos, zgadzam sie w 100pct. Szumacher nie jest dla mnie zadnym mistrzem, co najwyzej kolesiem ktoremu sie poszczescilo. A do poprzednich mistrzow niech nawet nie probuje sie rownac.
Aquos i zoolwik---> obaj jesteście w błedzie. Fakt, kiedyś bład kosztował zawodnika zdrowie bądź nawet życie. Ale w dzisiejszych czasach może wydarzyś się to samo z tą różnicą, że zabezpieczenia sa dużo lepsze a i elektronika nie pozwala za bardzo popełniac tych błędów.
Porównanie F1 z obecnej dekady do F1 z lat 50-60-tych, to tak jak porównanie wyścigu rowerowego z wyścigiem motocyklowym, inne prędkości i zabezpieczenia ale w obu przypadkach mozna stracić zdrowie bądź życie.
Bart2005 -> nie chodzi o poziom zagrożenia, ale o umiejętności jakimi trzeba się wykazać, by go uniknąć. Dziś, pomimo większych preędkości, jest to prostsze - margines błędu jest znacznie większy. Dodaj do tego, że w latach 50. ubiegłego wieku wyścigi trwały po 2-3, a niekiedy nawet niemal 4 godziny, a "jakość" torów nieco różniła się od dzisiejszych standardów, a ujrzysz skalę trudności. I na koniec jeszcze jeden argumet: jak sądzisz, co jest tudniejsze, jazda z maksymalną prędkością Ferrari z lat 50. czy to samo w jego dzisiejszym odpowiedniku? Ja nie mam wątpliwości. Dlatego (nie ujmując niczego współczesnym mistrzom) uważam, że Fangio, który zdobywał tytuł mistrzowski 5-krotnie, musiał wykazywać się relatywnie większymi umiejętnościami nawet w porównaniu z Schumacherem.
|