"nie ma <b>teraz</b> uprzywilejowanego kierowcy" - więc był :]
Heh, nie do końca tak, Ahmed, bo czytałem całość wypowiedzi Todta:
"Felipe is going to drive for Ferrari, Kimi is going to drive for Ferrari - there never has been a No 1 or No 2" - czyli według niego nigdy nie było...:D No cóż, zobaczymy co będzie.
Wypowiedź ta była i u nas niedawno - tu nie chcieliśmy jej niepotrzebnie powtarzać.
andy, 10.12.2006 13:47 | | |
tak tak. u nich nigdy nie było nr 1 i nr 2. wszyscy mieli tam równe szanse. Co za tupet. nie ośmieszał by się takim gadaniem pan "szczur".
@Maraz
Była.. była.. i wywołała wielkie dyskusje... :)
Analiza tegorocznych przychodów Williamsa wykazała, iż dwóch kierowców zapłaciło zespołowi w sumie 39,4 mln euro za zwolnienie z obowiązujących kontraktów - Jenson Button i Nick Heidfeld nie chcieli reprezentować w 2006 roku ekipy Sir Franka Williamsa.
Button podpisał umowę na lata 2006-08, a jej anulowanie kosztowało go równowartość 37,9 mln euro. Media spekulują, że kasę wyłożyła raczej Honda. Quick Nick musiał unieważnić kontrakt jedynie na 2006 rok. Zwolnienie do BMW Saubera przyszłego kolegi Roberta Kubicy, zostało wycenione na 1,5 mln euro.
__________
<i>wszystko fajnie, ale co to ma wspólnego z tematem? Nie będę kasował, bo napracowałeś się pisząc go, ale na przyszłość polecam dzielić się takimi ciekawymi informacjami na forum, lub w newsach "na temat" :-)
//deZZ</i>
Jasne - Irvine i Barichello mieli równe szanse z Michaelem ;) Pan Todt bajki opowiada. Każdy wie, że w Ferrari Michael był nie tylko kierowcą, ale i strategiem. Ciekawe, dla kogo była układana cała strategia? ;) Co do Kimiego, uważam, że dosyć szybko, gdy tylko zadomowi się w Scuderii, zdominuje Massę i cały zespół będzie pracował na sukces Raikonnena. Nie ma co się łudzić, Massę do Ferrari nie wzięli dlatego, że jest genialnym kierowcą, bo nie jest. Ale Felippe jest idealnym kierowcą nr 2 ;)
dobra tak na poważnie to Schumacher zawsze był uprzywilejowany a i Kimi Raikkonen też będzie
Co z tego, ze Schumi byl uprzywilejowany? Kierowcy ktorzy z nim jezdzili godzili sie na taki uklad wiec jesli im to nie przeszkadzalo, to co przeszkadza Wam? Zreszta, takie bylo zalozenie zespolu - jeden kierowca glowny i drugi go wspierajacy (gorszy od Michaela zreszta) co dawalo wieksze szanse na zdobycie OBU tytulow w danym roku niz gdyby obaj kierowcy walczyli ze soba. Moim zdaniem nic szczeoglnego, no ale przeciwnik Ferrari jak nie znajdzie powodu to go sobie wymysli :P
Nic z tego, ale niech Todt bajek nie opowiada. Teraz postawią na Kimiego
|