Simi, 20.06.2011 19:17 | | |
Aż się przykro robi, kiedy się myśli o tym, że ALain Prost był wielkim mistrzem F1, a jego syn w ogóle tam nie doszedł i jest zdecydowanie za stary, by myśleć o debiucie... :(
To, że ktoś był mistrzem F1 oznacza że jego syn też musi się tam znaleźć? :D
Zatem mili Państwo teraz retrospekcja,
Kto dał nam tym bolidem od groma zajęcia ?
Może chociaż teraz przyjdzie Wam do czaszek,
że Kubek to Orzeł a nie lichy ptaszek.
Simi, 20.06.2011 19:47 | | |
Oczywiście, że nie, ale Nicolas i tak gdzieś się ściga. Sądzę, że kiedyś chciał znaleźć się w Formule 1.
Ojca sie nie wyprze! Jakby skore zdarl!
Było kilka prób "sztafety pokoleniowej" w F1. Najlepiej wyszło to rodzinie Hillów - jedyny przypadek, gdy ojciec i syn zdobyli tytuły mistrzowskie (w dodatku z takimi samymi malowaniami kasków). Jeśli chodzi o nazwisko Villeneuve, to moim zdaniem tytuł mistrzowski zdobył ten niewłaściwy - Gilles, chociaż jego kariera została tragicznie przerwana, obdarzony był większym talentem niż syn, chociaż to Jacques wpisał się na mistrzowską listę (może gdyby nie Team Orders, młody Gilles miałby tytuł zamiast Schecktera, którego zespół wyznaczył na "jedynkę"). Michael Andretti już zupełnie rozczarował swojego ojca - niepełny sezon w McLarenie, wiele nieukończonych wyścigów, głupie wypadki (jedyny pożytek z tej fatalnej jazdy był taki, że pozwolił zadebiutować w McLarenie Hakkinenowi, kiedy szefostwo nie mogło już dłużej znosić nieudolności Andrettiego Juniora). Christian Fittipaldi (syn starszego i mniej znanego z braci Fittipaldich, Wilsona, czyli bratanek Emersona) też kariery w F1 nie zrobił - nic dziwnego: sezon w Footwork i dwa w Minardi. O panach Nakajima nie ma co mówić. Za to byłoby co opowiadać o panach Piquet - ale darujmy to sobie (w każdym razie tutaj mieliśmy chyba największy kontrast pomiędzy dokonaniami ojca i syna - Senior może się pochwalić trzema mistrzowskimi tytułami, a Junior aferą, która nie ma precedensu w dziejach F1).
Wymieniłem tylko te rodzinne pary wyścigowe, które przyszły mi na myśl - nie wiem, na ile można by tę listę wydłużyć. A cała ta wyliczanka po to, żeby na koniec powiedzieć (napisać), że ja też żałuję, iż Nicolas nie mógł sprawić przyjemności ojcu i sobie, startując w F1 - czy sprawiłby przyjemność kibicom, to pytanie pozostanie już (niestety?) bez odpowiedzi...
Simi, 20.06.2011 21:58 | | |
A ROSBERG???!!! :)
No właśnie! Keke zdobył przecież mistrza i jeździł w takich zespołach jak McLaren i Williams, natomiast jego syn - kto wie, może powtórzy wyczyn ojca :D W poprzednim sezonie był tak jasną postacią jak Kubica. Dać mu topowy bolid, a może pokaże coś błyskotliwego :)
@Simi @kovalf1
Powtórzę: "Wymieniłem tylko te rodzinne pary wyścigowe, które przyszły mi na myśl" - tylko to mam na usprawiedliwienie. Rzeczywiście, Keke i Nico to spore przeoczenie - bo tutaj jest jeszcze szansa na powtórzenie wyczynu Hillów (chociaż Keke nie był jakimś błyskotliwym talentem i ten swój tytuł "uciułał" dzięki rewelacyjnemu w początku lat 80' bolidowi Williamsa, z którym właściwie konkurować mógł jedynie Brabham - Keke zdobył tytuł wygrywając tylko jeden wyścig w swoim mistrzowskim sezonie).
Chociaż skupiałem się na pokrewieństwie "ojciec-syn", ktoś mógłby mi wypomnieć jeszcze np. Bruno Sennę (a gdyby pogrzebać solidniej, to pewnie jeszcze by się ktoś znalazł). Nie miałem ambicji dawać tu wyczerpującego opisu powiązań rodzinnych w dziejach F1 (można by też zająć się braćmi - było kilka takich par) - po prostu wspomniałem o kilku tego rodzaju przypadkach. Chociaż, jeszcze raz przyznaję, nie dziwię się tej liczbie pytajników i wykrzykników przy nazwisku "Rosberg" u Simiego. :)
@jpslotus72 Za ostatnie zdanie, masz u mnie kolego duze piwo.
@Simi: Niektórzy sądzą że dla kierowcy krzywdą jest niemożność znalezienia się w F1. Dla mnie to nobilitacja. Po prostu jednemu się należy, innemu nie. Nie uwierzysz, ale większość kierowców wyścigowych świata jest z tym pogodzona ;)
@jpslotus72 - czy Keke posiadał najlepszy bolid? Nie sądzę. Myślę, że swój tytuł zawdzięcza tragicznemu wypadkowi Gillesa i kontuzji Pironiego. A to oni właśnie posiadali ten najlepszy bolid. Cóż, na tytuł więc zasłużył, bo wykorzystał swoją szansę. ;) Pozdro ;)
Simi, 21.06.2011 10:44 | | |
si_vy - uwierzę, uwierzę :)
Po prostu niezwykle przykro mi się robi, kiedy sobie myslę o Nicolasie... :)
A co do Keke - to był szaleniec, ale nie nazwałbym go wielkim kierowcą. Pięć wygranych wyscigów w karierze... Tak jak mówi Kamikadze2000 - zdobył tytuł przez nieszczęscie Pironiego i tyle.
Jednak, zasłużył na tytuł, niewątpliwie :)
@Kamikadze2000
Tyż prowda. Ferrari też miało wtedy wiatr w plecy (do kwalifikacji na Zolder) - i nie mogę odżałować, że Villeneuve nie zdobył mistrzowskiego tytułu (już w 1979 nie był wcale gorszy od Schecktera, ale był zakontraktowany jako "dwójka" - tak samo było w przypadku Petersona w Lotusie: Andretti był wyznaczony na lidera w bolidzie, w którym chyba każdy kierowca zdobyłby wtedy [1978] tytuł). Pironi też miał "iskrę" (inni mówią "ikrę"), podobnie jak trochę później Bellof - kierowcy, którzy mogli osiągnąć naprawdę wiele...
Nie będę się spierał o to, czy Williams był wtedy najlepszy - ale na pewno należał jeszcze wtedy do ścisłej czołówki i bardzo pomógł Rosbergowi w zdobyciu tego tytułu - po prostu Keke był wtedy jednym z wielu kierowców, którzy mogliby w tym bolidzie zdobyć mistrzostwo (podobnie jak Jones dwa lata wcześniej).
|