Ten wyścig był nudny jak flaki z olejem ale czego można się spodziewać jak tutaj praktycznie nie można wyprzedzać - no może poza Perezem, który wyprzedził Strolla na torze i to by było na tyle. Natomiast gdyby nie końcówka wyścigu to można by było powiedzieć, że ten wyścig się odbył. Ale bądź co bądź Ferrari pokazało klasę - szczególnie Vettel, a Kimi niestety nie tyle kondycyjnie co psychicznie nie dał rady. Riccardo miał w ogóle farta, że do mety dojechał, bo ten pocałunek z barierą nie był ciekawy. Jeszcze zapomniałem dodać, że Perez powinien dostać punkty karne za kolizję - gdzie się wpychał w Rascasse!? Tam praktycznie miejsca nie ma na dwa bolidy, a Kwiat miał pierwszeństwo! Co do McLarena to może zamilknę ale tym razem z racji winy kierowców, a nie bolidów. Także teraz można powiedzieć, że Alonso dobrze zrobił startując w Indy 500 zamiast narzekać kolejny raz na złom o nazwie McLaren Honda. Także mam nadzieję, że będzie więcej emocji i przede wszystkim będą manewry wyprzedzania w Kanadzie.
piwo, 28.05.2017 19:40 | | |
Alonso póki co prowadzi w indy. Co za odmiana
Ojej, użalacie się nad tym Raikkonenem, a czy wy patrzyliście dokładnie na to co się dzieję? Widzieliście jego tempo pod koniec pierwszego stintu? Przecież dziadek z Finlandii nieomal przegrałby blokowaniem znacznie szybszego Vettela, cały wyścig dla Ferrari, niczym w Chinach. Red Bulle i Bottas zaczęły przez niego jechać o wiele szybciej niż duet czerwonych i gdyby byki nie skupiły się na ograniu Bottasa, mogłoby być jeszcze ciekawie. Zareagowano na to dobrze, a nawet za późno, gdyby Ferrari zastosowało odwrotne strategie dla swoich kierowców, coś czuję że ten wyścig zakończyłby się: 1. Ricciardo 2. Vettel 3. Raikkonen. Raikkonen w Ferrari to taki sobowtór Massy, czasami coś tam mu wyjdzie w kwalifikacjach, potem w wyścigach pary starcza mu na dziesięć pierwszych okrążeń, a finalnie okazuje się, że kończy wyścig 40 sekund za partnerem. Normalnie oglądając ten duet mam deja vu z czasów jazdy dla Maranello pary Alonso - Massa. Tak samo użalano się nad Massą, nie zwracając uwagi na kosmiczne różnice w tempie wyścigowym.
Wyścig do wypadku Wehrleina do zapomnienia (no może podczas postojów było ciekawiej), ale nie żeby mnie to jakoś dziwiło. Potem się działo, szkoda, że tak późno.
Taka ciekawostka, że trzeci rok z rzędu w Monako nie wygrał kierowca startujący z pole position.
Co do wyprzedzeń to naliczyłem 3: wszystkie Pereza (co prawda przy wyprzedzaniu Vandorne ten wypadł z toru, a przy wyprzedzaniu Kwiata skończył mu wyścig, tak więc jedyny taki naprawdę czysty manewr to był na Strolu, którego realizator i tak nie pokazał).
Nie ma to jak deszczowe Monte Carlo, chociaż na sucho też zdarzały się ciekawe wyścigi np. 2004, 2005, 2014.
@piwo
Odmiany to nie ma bo silnik mu nawalił.
@Gangster Weź mi już nic nie mów - na szczęście Alonso wraca do F1.
|